RAPORT - ORNETA'95
W dniach 4-6 sierpnia odbyło się w Ornecie
Copy Party dla miłośników Atari wszelkiej
maści. Nie było bowiem poświęcone tylko
modelom XL/XE, lecz także ST/STE/Falcon.
Dla ścisłości, oficjalna nazwa brzmiała, nie
jakieś tam copy party, lecz "Ogólnopolski
Zlot Użytkowników Atari" - ot, piętno
Ustawy... Organizacji Party (vel Zlotu)
podjął się QuaST - klub użytkowników Atari
ST i temu podobnych modeli, co dało się
odczuć podczas imprezy.
Pomimo, że rozpoczęcie party zostało zaplanowane na południe 4 sierpnia, podwoje siedziby (Miejskiego Domu Kultury w Ornecie) stały otworem cały poprzedni dzień. Pierwsze grupy dotarły do Ornety wczesnym rankiem 3 sierpnia i możliwość wejścia na party place (a nawet rozłożenia sprzętu i spokojnej pracy/zabawy) była miłą niespodzianką. Ponieważ party zaczynają się zwykle od kilkugodzinnego wyczekiwania na wpuszczenie do budynku, tym bardziej należy więc pochwalić organizatorów orneckiej imprezy. Tego pierwszego dnia (w czwartek) zdołała się zjechać i zadomowić większa część "partyjniaków".
Większość tego dnia upłynęła na błogim
nieróbstwie, odsypianiu podróży oraz
drobnych rozrywkach (stare gry i dema).
Jedyną atrakcję stanowiły przyjazdy
kolejnych grup. Nie dotyczy to rzecz jasna
koderów grup, które miały zamiar wystawić
dema na compo - oni mieli pełne ręce
(palce?) roboty. Organizatorzy nie psuli
tego sennego nastroju, zajmując się
ostatnimi przygotowaniami sali. Ich
ciekawszym pomysłem było rozwieszenie
mnóstwa karteczek z dramatycznym apelem
o poszanowanie praw autorskich (czy
raczej producenckich). Chodziło o to, że
"kopiując nielegalnie programy, odbierasz
chleb od ust dzieciom programistów". Żeby
było śmieszniej, ten krótki tekst był
okraszony błędami w średniej liczbie 1 bps
(błąd per sentence). Czy to był zjazd
użytkowników, czy firm software'owych?
Minus...
Pod wieczór organizatorzy przypomnieli
sobie o beztroskich dotąd scenowcach i
postanowili ich czymś zająć... Wymyślili, że
wszyscy udadzą się do pobliskiej szkoły,
w której mają poddać się rejestracji
(odpłatnej), ulokować swój bagaż, oraz
spać (w przyszłości). Rejestracja polegała
na wypełnieniu karty wstępu oraz
wpłaceniu 10 nowych złotych polskich. Po
dokonaniu tych czynności delikwent
zostawał oficjalnym uczestnikiem QuaST
Party 95, co poświadczał otrzymany
identyfikator. Co do wysokości opłaty
wstępnej, to należy ją uznać za rozsądną,
jak na kilkudniowe party, dużą salę i cenne
nagrody dla zwycięzców konkursów. Warte
jest to nawet nagrodzenia drugim plusem.
W piątek rano, przed uroczystym
rozpoczęciem zlotu, zjechała się reszta
scenowców. Tuż po południu Artur
Borkowski z QuaST'u, oraz przedstawiciele
współorganizatorów zlotu powitali
przybyłych Atarowców i tym samym party
naprawdę się rozpoczęło! Widocznymi tego
oznakami było rozstawienie "straganu"
przez firmę przybyłą na party w celach
handlowych, i uruchomienie bufetu. Dzień
ów minął pod znakiem kończenia produkcji
na konkursy i nie obfitował w sensacyjne
wydarzenia. Bo cóż znaczyły te drobne
akty radosnego wandalizmu...
A właśnie, przy tej okazji chciałbym
poruszyć sprawę ochrony na party. Zwykle
jest to postrach każdej takiej imprezy -
ochroniarze mają własne wyobrażenie o
swej roli i szukają tylko zaczepki. Nie wiem,
czy w Ornecie była wynajęta ochrona, ale
nikt "podejrzany" nie wpadł mi w oko. Nie
było również kaucji wpłacanej przy wstępie
Organizatorzy może teraz tego żałują, ale
dla mnie była to zaleta zlotu, więc przyzna-
ję plusa.
Następnego dnia, w sobotę, 5 sierpnia
napięcie osiągnęło maksimum. Na godzinę
15-tą został wyznaczony deadline dla prac
oddawanych na "kompoty". Stąd też
końcowe prace nad demami, oraz intrami
prowadzone były w wielkim pośpiechu i z
pełnym poświęceniem (brak snu, posiłków i
tak dalej). Organizatorzy podeszli jednak
dość swobodnie do ostatecznego terminu i
prace można było składać również po nim.
Ta sprawa mogła budzić pewne
kontrowersje, sądzę jednak, że wszyscy
mieli równe szanse. Mniej liberalnie
potraktowali organizatorzy (a personalnie
po prostu Artur Borkowski) demo ..........
"Joyride" grupy Hard Soft. Na zgłoszenie
przeze mnie tego dema do konkursu szef
QuaST'u wyraził zdziwienie, a następnie
kategoryczny sprzeciw dopuszczenia do
konkursu dema, którego nie dostarcza
personalnie członek grupy. Podobnych
wątpliwości nie miał wcześniej żaden ze
scenowców "małego" Atari (choć grupom
wystawiającym do konkursu własne dema
byłoby na rękę wyeliminowanie poważnego
konkurenta), wymogu osobistego
dostarczania swojej produkcji nie
zauważyłem też w Invitrze. Artur nie miał
jednak żadnych wątpliwości z podjęciem
jedynie słusznej decyzji. Ach nie, dla
pewności spytał o zdanie innego, równie mi
nieznanego ST(E)kowca, który poparł jego
stanowisko, przytaczając precedens z
nieznanego mi ST(E)kowskiego party, na
którym w podobnej sytuacji nie przyjęto
prac nieznanego mi ST(E)kowskiego grafika.
Automatycznie więc "paragraf" został
przemycony na scenę XL/XE (przez dwóch
"działaczy" nie mających o niej nawet
bladego pojęcia). Aktualnie mogę już tylko
skwitować ten incydent minusem, z którego
to prawa skwapliwie korzystam.
Nadchodzi w końcu wieczór, a wraz z nim
długo wyczekiwane "kompoty". Zostały
rozdane karty do głosowania, oczywiście z
tradycyjnymi błędami składu. Pierwszym z
"competitions" jest konkurs gry w "Pinball
Obsession". Sam pomysł może i nie
najgorszy, ale realizacja... Chętnych
graczy znalazło się mnóstwo, konkurs
trwał wieki, nikogo nie interesował oraz
opóźniał inne, bardziej ambitne
konkurencje. Co przeszkadzało rozpocząć
ten konkurs w południe, albo nawet
poprzedniego dnia? Wielu ludzi nie miało
wtedy co robić i nudziło się setnie! Myślę,
że należało także przeprowadzić
równoważny konkurs z grą na "małym"
Atari - wartościowych tytułów przecież nie
brakuje. Czyżby zabrakło "kasy" na
jeszcze jedną nagrodę? Ten konkurs wart
jest minusa!
Następujące w dalszej kolejności music
compo rozpoczęło się już po zachodzie
słońca. W konkursowe szranki stanęły 43
moduły! Pomimo ustalenia 3 minutowego limitu
czasowego, compo trwało raczej zbyt długo
i wyczerpało większą część audytorium.
Jakość dżwięku była oczywiście tragiczna,
ale to poniekąd normalka. Na pochwałę
zasługuje natomiast zapewnienie
stereofonii, co wykorzystały niektóre
utwory. Liczba prezentowanych muzyczek
była zdecydowanie zbyt duża. Selekcja była
chyba dość dziwna,skoro przebrnęły przez
nią wszystkie moduły. Przy takiej ilości
zgłoszonych prac, do właściwego konkursu
powinno być dopuszczonych nie więcej niż
20. Byłaby to "dawka", którą jest w stanie
wysłuchać i rzetelnie ocenić nie tylko
muzyk, ale także "statystyczny" scenowiec.
W okolicach 20-tego modułu i tak większość
publiczności była już otępiała i ogłuszona.
Za te kilkugodzinnne tortury - minus!
Jeszcze tylko kilka słów na temat jakości
prezentowanych utworów... Porównując je
do tych z Mirowa, należy stwierdzić, że
scena nie poszła daleko naprzód
(oczywiście poza rozwojem ilościowym). W
sumie nie ma się czemu dziwić, rozwinęła się
trochę strona techniczna tworzenia muzyki
(sample, stereo), ale najważniejszy
pozostaje wciąż talent autora, a te nie
spadają z nieba...
Selekcja przed gfx compo została
natomiast przeprowadzona tak sprawnie, że
nie wszystkie prace przeszły przez jej
sito. A przecież grafik mogło być ponad
setkę i nikomu by to nie przeszkadzało
(wręcz przeciwnie)! Pokaz jednej pracy nie
trwa dłużej niż 10 sekund! To nie koniec
absurdów związanych z gfx compo... Jakim
cudem na tak dużej imprezie zabrakło big
screen'u?! Po music compo pozostały
również (przez zapomnienie?) efekty
świetlne, które o ile uatrakcyjniały tamten
konkurs, to podczas prezentacji grafik
psuły połowę wrażenia. Na czas gfx compo
powinny być pogaszone wszystkie światła!
Minus!
Jeśli chodzi o prace graficzne, to wzrost
ich jakości jest bardzo wyrażny. Jest to
nie tyle wielki krok, co wielki skok naprzód
- w porównaniu do prac z party w Mirowie.
Wtedy używanie DLI do "podkolorowania"
rysunków było jeszcze dziwactwem,
kaprysem... Dziś już nie wystarcza -
nagminne jest sprytne "wplatanie" w
grafikę sprite'ów oraz interlace, który
jest ostatnio bardzo modny. Na szczeście,
wciąż jeszcze pozostaje w cenie zwykły
artyzm stawiania pikseli - z trzech
najlepszych grafik, dwie nie
wykorzystywały żadnych trick'ów.
Po konkursie grafik nadszedł czas na
intro compo. Długość intra ograniczona
była do 15 KB, ale dozwolone było ich
pakowanie. Wystawionych zostało pięć
produkcji, w tym dwie stworzone prawie na
poczekaniu przez duet Bael of MAC &
Jaskier of Taquart. Odgrażali się oni
początkowo, że napiszą nawet trzy!
Ograniczenie długości intra (trzeba
przyznać, że niezbyt rygorystyczne)
spowodowało, że w przeważającej
większości były to skromne produkcje,
zawierające jeden efekt (co nie znaczy, że
banalny). Tym bardziej wyróżniało się intro
Electrona of Taquart, które było całkiem
rozbudowane i składało się z kilku części.
W końcu (około północy) nadszedł czas na
najważniejszy punkt programu party -
demo competition! Do konkursu stanęły
cztery dema: "Out Of Time" APC (jak zwykle
stworzone prawie samodzielnie przez LBS'a)
"Drunk Tank" grupy Quasimodos,
"Back To Life" by Taquart i "Overmind"
Slight'ów. Nad ukończeniem tego ostatniego
koderzy (Rzóg, Seban, TLB) pracowali przez
całe party, aż do samego momentu
rozpoczęcia demo compo. Pomimo tego nie
zdążyli go w całości złożyć. Do pokazu
została użyta prawie końcowa wersja, ale
grupa zdecydowała nie puszczać go "w
świat" w takiej postaci. Postanowili
dokończyć i wypolerować je po party i
wtedy dopiero oddać scenowemu
społeczeństwu. Jak dotąd (2 miesiące po
party) - ani widu, ani słychu... Podobna
sytuacja miała miejsce w przypadku dema
"Out Of Time" - do konkursu nie została
wystawiona ostateczna wersja, lecz raczej
"stop klatka" stale rozwijanego programu.
W końcowym tekście dema znajduje się
również obietnica przedstawienia w
przyszłości jego pełnej wersji. Aktualna
postać "OOT" została jednak poddana
"dystrybucji" ("Wszelkie lewa zastrzeżone!
Kopiowanie bez zezwolenia surowo
wskazane!").
Dema przedstawione w Ornecie można
podzielić na dwie grupy: "Overmind" i
pozostałe. Te ostatnie prezentowały dość
wyrównany poziom, choć ich uszeregowanie
podczas głosowania również nie sprawiło
chyba kłopotu. We wszystkich trzech
mogliśmy znależć stare efekty w nowym,
lepszym wykonaniu (więcej punktów w
ploterach, mniej ramek, itd), ale w każdym
pojawiły się też nowe pomysły i efekty.
Trackmo grupy Slight to natomiast nowa
jakość. Charakteryzowało się bardzo
wysokim poziomem technicznym, nowatorskimi
efektami i świetnym design'em. Więcej
szczegółów trudno podać, gdyż dema w
zasadzie nikt nie ma, można było zobaczyć
je tylko kilkakrotnie podczas zlotu.
Wyznaczony został nowy kierunek dla
dem, poprzeczka została znacznie
podniesiona. Możliwe nawet, że niewiele jest
grup, które zdołają sprostać temu
wyzwaniu. Sami Slight'ci mieli z tym problemy
- nie zdołali jednak złożyć trackma na czas
Szkoda, że grupa Shadows zrezygnowała z
wystawienia swojego produktu, obserwacja
zmagań mogła być bardzo ciekawa. Decyzję
tę podjęli chyba już na party - być może
spokojnie dopracowawszy swoje dzieło
przedstawią je na jednym z najbliższych
zjazdów...
Jeszcze tylko krótko o stronie technicznej
prezentacji dem. Jak zwykle, nie obyło się
bez potknięć. Pod koniec prezentacji
"Overmind", na skutek usterki kabelka,
wysiadł dżwięk. Jedynym jego żródłem
pozostał malutki głośniczek monitora, a
muzyka stanowi dość ważną część każdego
dema. Jeszcze jeden minus tego party...
Po zakończeniu części konkursowej,
zostało zaprezentowane wspomniane demo
"Joyride" węgierskiej grupy Hard Soft.
Była to jego światowa premiera, zostało
bowiem ukończone na kilka dni przed zlotem.
Pomimo działania w "warunkach bojowych"
(brak dżwięku), zostało jednak docenione
przez publiczność, która kilka razy głośno
wyraziła swój podziw, a na zakończenie
nagrodziła demo oklaskami. Z ciekawszych
efektów wspomnieć warto płynną
ray-trace'ową animację pod scrollem, oraz
real-time face warping. Mocną stroną tego
dema był też (jak zwykle u Hard) design.
W trakcie pokazu "Joyride" na scenę
wpadł nieoceniony Artur Borkowski i
wymyślił sobie,że rozpoczęte zostanie music
compo dla ST! Publiczność mu to wprawdzie
"wyperswadowała", ale niesmak pozostaje
(minus). Najwyrażniej "mali" Atarowcy
zawadzali na zlocie. Czy zaproszono nas
tylko dla "kasy"?
W dalszej kolejności nastąpiły nieliczne
konkursy dla ST: music compo, ST gfx compo
i F030 gfx compo. W trakcie pierwszego z
nich okazało się, że obecność na nim jest
obowiązkowa, co jeden z organizatorów
(zgadnijcie kto!) poparł odłączeniem
dostaw energii (elektrycznej) do znacznej
części komputerów XL/XE. Po tych
"kompotach" zostały zebrane karty do
głosowania. Nie został podany termin
ogłoszenia wyników. Również sam sposób
liczenia głosów pozostawia wiele do życzenia
(delikatnie to ująłem). Nie były liczone
wszystkie głosy oddane na wszystkie
produkcje startujące w danej
konkurencji! W pierwszej fazie liczono
pewną ilość głosów oddanych na przykład
na muzyczki. Na tej podstawie została
wyłoniona ścisła czołówka i tylko dla niej
były liczone wszystkie głosy. Do rozdania
nagród ta procedura ostatecznie
wystarczała, ale docelowo należało obliczyć
i podać pełne wyniki. Żadnemu muzykowi nie
było chyba obojętne czy jest na miejscu
piątym, czy czterdziestym... Na sugestię
sporządzenia i udostępnienia dokładnej
listy wyników konkursów Artur Borkowski
odpowiedział "Eee, ile to by było roboty...
Może za kilka dni...". No i co ja mogę zrobić
- tylko dać minusa!
Wraz ze świtem rozpoczęło się crazy compo.
Drogą kolejnych eliminacji z uczestników
zostało wyłonionych dwóch finalistów,
którzy rozegrali pojedynek siłowania na
rękę. Compo wygrał jednak ten, który
przegrał ten pojedynek o czym obaj
dowiedzieli się oczywiście po fakcie.
Konkurs ten (ostatni) zakończył się około
godziny 6.00 rano. Na sali było już prawie
pusto - część poszła spać, niektórzy
wyjeżdżali już z Ornety.
Ogłoszenie wyników i rozdanie nagród
nastąpiło około godziny 10-tej, w niedzielę
- ostatni dzień party. Zdawałoby się, że
prosta czynność, a jednak organizatorzy
zdołali tradycyjnie coś spieprzyć. Ot taki
drobiazg, pomylili sobie drugą i trzecią
pozycję w demo competition! Pomyłka się
wyjaśniła, ale przypadkiem. Gdyby nie to,
"w annałach" zostałyby zapisane
nieprawdziwe dane, a i wartości nagród się
zapewne trochę różniły... Chyba była to na
tyle ważna część party, żeby poświęcić jej
trochę więcej uwagi... Minus!
Zwyciężyło oczywiście demo grupy Slight.
Otrzymali komputer Atari 1040STE.
Ostateczne wyniki demo competition:
1. "Overmind", Slight
2. "Back To Life", Taquart
3. "Out Of Time", APC
4. "Drunk Tank", Quasimodos
Przyznane nagrody (także w konkursach
na grafikę, muzykę i intro) były całkiem
przyzwoite. Co więcej, wręczane były nie
tylko zwycięzcom, ale także zdobywcom
drugiego i trzeciego miejsca. Wciąż
wprawdzie naiwnie wierzę, że scenowi
twórcy nie pracują dla nagród, ale
organizatorom należy się jednak plus.
Na tym praktycznie party się zakończyło.
Pobyt był możliwy do godziny 18-tej, więc
sala zaczęła się dość szybko wyludniać. Ja
opuściłem Ornetę po południu...
Z mojego dotychczasowego opisu można wnioskować, że party było tragiczną katastrofą. Czas więc chyba wspomnieć o pewnych dobrych stronach tej imprezy, które nie "wypłynęły" w toku reporterskiej relacji:
Same podstawy organizacji zjazdu były
zdrowe. Do dyspozycji była duża, wspólna
sala do pracy z komputerami, oraz sale w
szkole do spania. Dzięki temu nie trzeba
było spać między zasilaczami,
przedłużaczami i pustymi butelkami po piwie
(gdyby jeszcze pełnymi...).Z drugiej strony
każdy robił co chciał i mógł sobie całą dobę
siedzieć przy compie. Jeszcze jedna zaleta,
która już jednak nie jest zasługą
organizatorów (a może?). Party place nie
było zbyt daleko od dworca PKP i łatwo
było na nie trafić. Niby drobiazg, a cieszy...
Czas na podsumowanie imprezy.
Przypomnijmy przyznane plusy i minusy:
+ wpuszczanie na party place już na dobę przed rozpoczęciem zlotu
+ niska opłata wstępna, jak na oferowane "at(a)rakcje"
+ cenne nagrody (i dużo)
+ ochrona (a raczej jej brak)
- "antypirackie" ogłoszenia ("STOP!")
- dyktatorska decyzja o odrzuceniu "Joyride"
- konkurs gry w "Pinball Obsession"
- za dużo modułów na music compo
- brak big screen'u, efekty świetlne podczas gfx compo
- awaria dżwięku podczas demo compo
- pomysł rozpoczęcia ST music compo podczas pokazu "Joyride", obowiązkowy udział w tymże compo (wyłączenie prądu)
- brak dokładnych wyników konkursów
- pomyłka podczas ogłaszania wyników demo compo
Końcowy wynik brzmi 9:4 na niekorzyść
party... Nie znaczy to, że była to impreza
nieudana, a stanowi tylko konsekwencję
dużego krytycyzmu scenowego ludka.
Zjazdy scenowców są zwykle mieszane z
błotem i na tym tle Orneta Copy Party nie
wypada źle. Jestem pewien, że zdarzą się
nam jeszcze dużo gorsze imprezy...
Osobiście nie żałuję, że byłem na party w
Ornecie, i to nie tylko z tego względu, że
imprezy takie są rzadkością na naszej
scenie.
Zapowiadane są kolejne edycje QuaST
Party.Jeśli dojdzie to do skutku, to będzie
to jedno z ważniejszych wydarzeń w
kalendarzu imprez dla Atari XL/XE. Miejmy
jednak nadzieję, że nie jedyne...
Na party był,
miód i wino pił,
a co tam widział,
dla Was opisał
- Hermes -